Muzeum Zamoyskich w Kozłówce

20 stycznia 2016
Kategorie: Bez kategorii

Instrument z historią

Opublikowano: 20.01.2016, 15:15

9 stycznia 2016 r. podczas spotkania opłatkowego Towarzystwa Przyjaciół  Muzeum Zamoyskich w Kozłówce odbył się niezwykły koncert. Muzycy z Orkiestry Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie: wiolonczelista, Marek Jankowski, oraz skrzypkowie Stanisław i Kamil Tomankowie dali popis gry na zabytkowych XIX-wiecznych instrumentach. Naszą uwagę przykuła zwłaszcza wiolonczela. Z tyłu pudła rezonansowego instrumentu, poniżej jej gryfu został umieszczony herb rodu Zamoyskich „Jelita”. Historii tego instrumentu można się domyślać na podstawie szczątkowych informacji. Trafił – wraz z innymi instrumentami smyczkowymi – do orkiestry Teatru Narodowego. Fundatorem zakupu był prawdopodobnie XV ordynat zamojski, Maurycy, dyplomata i mecenas wielu instytucji kultury w Warszawie. Wiolonczela, jako jedyny instrument z fundacji Zamoyskich, przetrwała II wojnę światową. Według jednej opowieści ktoś wyniósł ją z płonącego budynku teatru. Inna wersja zakłada, że zabrał ją jeden z muzyków, który chciał poćwiczyć grę w domu. Do dziś wiolonczela z XIX-wiecznego paryskiego zakładu lutnika Charlesa Gaillarda służy artystom.

Opowieść o wiolonczeli z herbem Zamoyskich sprowokowała muzyków z Warszawskiego Teatru do kolejnej opowieści.

Jest ona związana ze słynnymi skrzypcami Stradivariusa oraz muzykami: Bronisławem Hubermanem i Joshua Bellem. Huberman (1882–1947) był jednym z najwybitniejszych skrzypków polskich i pedagogiem żydowskiego pochodzenia. Karierę muzyczną rozpoczął jako małych chłopiec, a hrabia Jan Zamoyski (prawdopodobnie brat Konstantego, I ordynata kozłowieckiego) funduje mu skrzypce Stradivariusa. To niezwykły prezent, bo na skrzypce XVIII-wiecznego włoskiego lutnika stać niewielu muzyków. Według biografa Hubermana, Piotra Szali, stradivarius od hrabiego okazuje się podrabiany. Muzyk koncertuje jednak na nim z powodzeniem aż do roku 1911. Wówczas udaje mu się kupić oryginalnego stradivariusa. Instrument nosi imię poprzedniego właściciela, brytyjskiego skrzypka Alfreda Gibsona. W dniu zakupu instrumentu Huberman pisał do żony: „Skrzypce kupione! 63 600 koron! Są piękne i brzmią pięknie (…). Targowanie przeciągnęło się do ostatniej chwili. (…) Stan zdenerwowania spotęgował się, gdy pomyślałem o pechu, jaki dotąd mnie w takich sprawach prześladował. Hrabia Zamoyski kupił mi stradivariusa, który jest w połowie podrobiony, a ja kupiłem guarneriusa, którego lakier był, jak się okazało, nowy. Pocę się więc ze strachu”. Słynne skrzypce dwukrotnie padały łupem złodziei. Po pierwszej kradzieży w roku 1916 zwrócono je muzykowi, po drugiej – w roku 1936 zniknęły ostatecznie z garderoby w Carnegie Hall i muzyk nie odzyskał ich aż do śmierci. Złodziejem instrumentu okazał się inny skrzypek, Julian Altman. Dopiero na łożu śmierci, w roku 1985 przyznał się do swojego czynu. Obecnym posiadaczem skrzypiec jest słynny muzyk współczesny Joshua Bell, który kupił instrument za sumę czterech milionów dolarów.

Josuha Bell gra i opowiada o swoich skrzypcach na https://www.youtube.com/watch?v=r5aLHuk0PUU
(na podst. „Stradivarius dwa razy kradziony” Witold Szabłowski, Gazeta Wyborcza 16.10.2009)

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.